Forum forum o tematyce gier komputerowych
DARK LAND - forum wyznające gry komputerowe
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Need for Speed Most Wanted recenzja

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum o tematyce gier komputerowych Strona Główna -> Ze świata gier
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
everdark
Administrator



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 107
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:24, 09 Gru 2005    Temat postu: Need for Speed Most Wanted recenzja



I po raz kolejny zastał mnie przy Most Wanted. Tak, to był świt – nieodłączny towarzysz doby, która przy najnowszej odsłonie serii Need for Speed zdaje się być o 12 godzin za krótka. A jeśli nawet nie o 12, to przynajmniej o 6, które w momencie inauguracyjnego odpalenia gry najbezpieczniej wykreślić z życiorysu. I wierzcie lub nie, ale stwierdzenie to nie jest sponsorowaną przechwałką. Dziewiąta z kolei część sagi NFS wsysa jak żadna z dotychczas wydanych, na każdym kroku racząc gracza sumą wszystkiego, co najlepsze z trzech poprzedniczek – Hot Pursuit 2, High Stakes i Underground 2.

Nie powinno więc zbytnio dziwić to, że od chwili uruchomienia gry, człowiekowi asystuje desperacka żądza odnalezienia trybu pozwalającego natychmiast zasiąść za kierownicą wypasionej bryki i gnać na złamanie karku, przecinając falujące nad asfaltem powietrze niczym kosa dorodne żyto. Zjawisko to jest zrozumiałe, gdyż demo które EA wypuściło na tydzień przed światową premierą Most Wanted, po prostu zwalało z nóg, wywoływało istny szczękopad, ślinotok i kilka innych reakcji, których opis raczej sobie darujemy.

Nim staniecie na linii startu


...koniecznie wejdźcie do opcji graficznych i ustawcie rozdziałkę przynajmniej na 800x600, poziom detali zaś na minimum średni. Oczywiście, kto ma możliwość niech wrzuca wszystko na maksa. Trzeba jednak pamiętać, że wybór ten wiąże się z niezapomnianymi doznaniami, które przebić może chyba tylko upojna noc z piękną dziewczyną. Ale dość już, bo się wiadra przelewają – pora na konkrety.

Wtargnąwszy do głównego menu gry, Waszym oczom ukażą się – nie licząc dość standardowych ustawień i opcji zarządzania aliasami graczy – ikonki pięciu różnych trybów rozgrywki. Jednak z uwagi na to, że omawianie ich zaczniemy bardzo nietypowo – bo od końca – najpierw słów kilka o zabawie przez Sieć, czyli o trybie Online. Oczywiście, cały czas bazujemy na oryginalnej kopii Most Wanted, nie na piracie, tak więc zakładam, iż gra dopuści Was do wzięcia udziału w wyścigach z zawodnikami z całego świata.


Żeby nie było zbyt sztywno, schematycznie i staromodnie, EA postanowiło wprowadzić do trybu Online pewne urozmaicenie w postaci tzw. Czarnej Listy. Obejmować ona będzie ksywki tych graczy, którzy dzięki odpowiednim czasom wywalczonym w trakcie sieciowych wyścigów (np. Sprint, Circuit), będą piąć się aż na sam szczyt rajdowej hierarchii. Jak więc łatwo się domyślić, Czarna Lista w trybie Online pozwoli Wam na zapoznanie się z zawodnikami dumnie noszącymi miano Najbardziej Poszukiwanych, których pokonanie zaowocuje nie tylko wyższą lokatą na owej liście, ale m.in. większym szacunkiem wśród użytkowników na całym Globie. Jedynym zaś minusem, zarówno trybu Online, jak i jemu pochodnego – LAN Play – jest fakt, że prócz wspomnianych konkurencji Sprint i Circuit, a także nie wymienionej wcześniej Drag, gra wieloosobowa nie oferuje nic więcej! Żadnych pościgów, do których tak mocno pije podtytuł gry; żadnego kierowania radiowozem na sygnale i ścigania uciekającego przed prawem kumpla – nic, kompletnie! Przez to właśnie, pomimo iż LAN Play pozwala na grę do czterech osób jednocześnie, multiplayer – jako forma zabawy – nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest wręcz mocno standardowy. A
szkoda, bo przecież można było wprowadzić coś na podobieństwo „team pursuit”, w którym gracze sterujący pojazdami z czerwono-niebieskimi światełkami na dachu, mogliby polować na jednego nieszczęśnika, próbującego za wszelką cenę nie dać się złapać przed upływem określonego czasu. Ale niestety – prawda okazała się szalenie okrutna, natomiast ogromny potencjał multiplayera w Most Wanted został zmarnowany. Szczęście w nieszczęściu, multi jest zdecydowanie najsłabszą stroną nowego NFS’a.

Bądź co bądź, jest potrzebna – zwłaszcza dla tych, którzy nie mieli dotąd styczności z żadnym Undergroundem. Chociaż szczerze wątpię, czy są tacy… Niemniej jednak, jeśli chce się mieć jakieś większe szanse w trybie kariery, lepiej już teraz zacząć przyzwyczajać palce do ciągłego wgniatania, zarówno klawiszy kierunkowych, jak i tych odpowiedzialnych za użycie „wspomagaczy”. Co mam tu na myśli. Otóż producenci doszli do wniosku, że fajnie byłoby wzbogacić rozgrywkę paroma bajerami, tak by kolejna część sagi różniła się od poprzednich czymś więcej niż tylko lepszą grafą, fajniejszymi brykami czy nowymi trasami. W wyniku takiej decyzji powstał chociażby „Speedbreaker”. Jego uaktywnienie objawia się nagłym spowolnieniem akcji – swego rodzaju bullet timem – dzięki czemu możemy np. swobodnie wymanewrować pojazd sprzed nadciągającej zza rogu ciężarówki, po czym powrócić do wcześniejszego tempa i gnać dalej z ponad dwustoma kilometrami na liczniku! W praktyce wygląda to bardzo fajnie, a przede wszystkim spełnia swoją rolę – faktycznie urozmaica wyścig.


Jednak „Speedbreaker” to nie wszystko. Autorzy Most Wanted w pocie czoła starali się wymyślić jeszcze coś – coś, co sprawiałoby, że każde kolejne podejście nawet do tej samej konkurencji byłoby niezwykle emocjonujące. W ten oto sposób zrodził się „Pursuit Breaker”. Niestety, tego udogodnienia nie da się uruchomić naciskając odpowiedni klawisz. „Pursuit Breaker” bowiem, a w zasadzie “Pursuit Breakery”, to nic innego jak specjalnie oznaczone interaktywne punkty na trasie, które po przejechaniu naszym samochodem stają się niebezpieczne dla policji tudzież konkurencji nas ścigającej. Dokładniej rzecz ujmując, jeśli np. skosimy dźwigary podtrzymujące niewielkie rusztowanie, kierowcy gnający za nami mocno się rozczarują, gdy drogę zablokuje im sterta grubych dech. Zresztą, reakcja policji na spadające z cukierni ogromne ciacho (sic!) z pewnością będzie identyczna. Takich motywów jest rzecz jasna więcej, lecz przyjemność z ich odkrywania to już Wasza działka. Nie inaczej sprawa wygląda w kwestii poznawania wszędobylskich skrótów, które wcześniej czy później będziecie zmuszeni wykorzystywać, co by silną rywalizację zakończyć sukcesem.

I tak wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedno „ale” – wspomniane smakołyki raczą podniebienie dopiero w trybach Quick Race oraz Challenge Series, które określić można jako przygotowujące do prawdziwej wyżerki, jaką jest Career. Zanim jednak przejdziemy do analizowania jej składu, zakończmy sprawę z ostatnimi przystawkami.

Rozgrzewki ciąg dalszy


W trybie Quick Race ukrywają się dwa rodzaje rozgrywki – Quick Play i Custom Race. Podczas kiedy pierwszemu z wymienionych przyświeca idea ”życie jest jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, co ci się trafi”, tj. komputer losowo wybiera trasę, wóz i konkurencję, tak Custom Race pozwala ustawić wszystko samemu. Gdy więc znudzi się pokonywanie każdego z odcinków tudzież każdej z tras z zamkniętymi oczyma, przy maksymalnym ruchu ulicznym i największej ilości rywali, zawsze można zdać się na „intuicję” maszyny. Jako ciekawostkę warto dodać, że w Custom Race możemy wybierać wszystkie trasy i samochody, które zostały dotychczas odblokowane w karierze. Żeby jednak móc pobujać się zdobytym już – dajmy na to – Mitsubishi Eclipse, najpierw trzeba wrzucić go do garażu skromnie nazwanego „My Cars”, gdyż to właśnie z niego brane są auta, którymi później ścigamy się w Custom’ie. Ale to nie wszystko – do garażu pakować można dowolną ilość bryk, a następnie poddawać je wizualno-technicznemu tuningowi! Oczywiście, bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów, za to wyłącznie z wywalczonych dotychczas rzeczy. Parafrazując więc powiedzenie „jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz” można by rzec – „jak sobie stuningujesz, tak pojedziesz”.

Ostatnią zakąską przed daniem głównym jest Challenge Series. Jak sama nazwa wskazuje, tryb ten oferuje nam serię wyzwań, których w sumie jest aż 69. Zadania te w większości skupiają się na zatargach z policją, poprzez przebijanie się przez określoną liczbę blokad, szalone pościgi z udziałem nawet kilkunastu radiowozów(!), zawody dewastatorskie polegające na koszeniu wszystkiego, co wznosi się 10 centymetrów ponad jezdnię, oraz wiele innych. Naturalnie nie zabraknie także bardziej standardowych konkurencji, jak np. zwykłych wyścigów na czas. Niestety, nie da się też ukryć tego, że konkurencje choć się powtarzają, za każdym razem są o wiele bardziej wymagające, a przez to bardziej emocjonujące od poprzednich. Z drugiej zaś strony, taki stan rzeczy nie powinien zbytnio dziwić, wszak wymyślenie 69 unikatowych zadań równałoby się przyjemności wyrywania paznokci pordzewiałymi obcęgami. Co by jednak nie mówić, jedną z największych zalet Challenge Series jest możliwość wcześniejszego zapoznania się z zadaniami, które czekać będą na Was po odpaleniu Career.

Kariera to ryzykowna rzecz


I przekonacie się o tym najprawdopodobniej po raz pierwszy, a być może i po raz kolejny, właśnie przy Most Wanted, którego linia fabularna jest o wiele „brudniejsza”, niż ta znana z Undergrounda. Ale do rzeczy. Akceptując wybór „Career” godzicie się na wcielenie w postać bezimiennego kierowcy, który nieźle podrasowanym BMW przyjeżdża do Rockport City, by zabłysnąć nie tylko wśród tamtejszych maniaków prędkości, ale i wśród gorących panienek dopingujących do zażartej walki o pierwsze miejsce. Do właściwej gry natomiast wprowadza stosowny prolog, w którym – owszem – bierzecie czynny udział, lecz przez dość krótki czas. Dlaczego tak, zobaczycie w przeciągu pierwszych 20 minut spędzonych z grą. Na zaostrzenie apetytu dodam tylko, że po wydostaniu się z paki nadejdzie Wasza szansa na comeback w wielkim stylu!

Wraz z końcem prologu zostaniecie rzuceni na głęboką wodę, zajeżdżając na start z ostatnim, 15 gościem z tzw. Czarnej Listy, o której czytaliście przy okazji omawiania trybu
Online. W tym miejscu trzeba też podkreślić to, co różni Czarną Listę z multiplayerowej zabawy, od tej w singlu. Otóż główna różnica polega na tym, że w singleplayerze rywalizację prowadzi się z fikcyjnymi postaciami stworzonymi przez EA, na czele których stoi Razor – organizator wyścigów i Wasz największy przeciwnik, z którym w szranki staniecie pod koniec gry. Drugą istotną rzeczą dzielącą obie listy jest to, że dostanie się na sam szczyt w singlu może okazać się o wiele łatwiejsze, niż w multi, bo choć sztuczna inteligencja przeciwników stoi na niezłym poziomie, nie sposób porównywać jej z umysłem prawdziwego rywala.

Wracając do sedna, po pokonaniu pierwszych trudności w postaci paru potyczek na trasie, i mając już wolną rękę, traficie na ulice Rockport. Od tej chwili, identycznie jak w NFS Underground 2, będziecie mogli swobodnie jeździć po odblokowanych dzielnicach miasta, po brzegi wypełnionych rozmaitymi wyścigami. Ich pomyślne ukończenie w wyznaczonej ilości pozwoli Wam stanąć do rywalizacji z każdym kolejnym rajdowcem egzystującym na Czarnej Liście.


Z kolei z pewnością stanie się kwestią do dyskusji to, że większość z dostępnych w Most Wanted konkurencji jest kompilacją tych pochodzących z dwóch ostatnich odsłon serii, czyli z obu Undergroundów. Tak więc zwolennicy Dragów (bynajmniej nie narkotyków), Circuitów, Sprintów i Lap Knockoutów, powinni być zadowoleni. Szukający zaś nowości raczej też się nie zawiodą, ponieważ i dla nich EA przygotowało gratkę, m.in. w postaci konkurencji Speedtrap oraz Tollbooth. Pierwsza z wymienionych narzuca grającemu przejechanie danej trasy w pojedynkę, zaliczając przy tym punkty kontrolne, na których umieszczone są kamery wyłapujące prędkość z jaką auto mija kontrolkę. Następnie, po zakończonym wyścigu, prędkości z wszystkich punktów są sumowane, a wynik albo staje się przepustką do zaliczenia minimalnych wymogów konkurencji, albo nie.

Jeśli natomiast chodzi o Tollbooth, jest to swego rodzaju alternatywa popularnego Checkpointu – na trasie jedzie się w pojedynkę, starając się dotrzeć do wyznaczonych punktów przed upływem określonego czasu, co wraz z rozwojem kariery nie będzie już takie łatwe, jak mogłoby się wydawać.

Kolejną z całkowitych nowości są tzw. Milestone Events, w dosłownym tłumaczeniu „kamienie milowe”. Co to i do czego, już wyjaśniam. Otóż podobnie jak zadania w Challenge Series, które – jak wiecie – w większości skupiają się na uprzykrzaniu życia policji, w Milestone Events mamy do czynienia z podobnymi rzeczami, z tym że o wiele bardziej wymagającymi. Decydując się więc na jakikolwiek „kamień milowy” (np. niszczenie blokad, ucieczkę przed kawalerią) musicie liczyć się z tym, że nie będzie łatwo. W ślad za Wami ruszać będą nie dwa, czy trzy radiowozy, ale cała chmara z ogromnymi jeepami, „tajniakami” i śmigłowcami na czele! Na drogach stawiane będą kolczaki, na bieżąco dołączać będzie coraz większa ilość radiowozów, zastawiane będą na Was pułapki oraz całe mnóstwo innych niespodzianek, których celem jest zatrzymanie Waszej fury! Powtórzę się, ale jeszcze raz podkreślę – w Milestone Events będzie w zasadzie przerąbane.


O czym musicie wiedzieć, „kamienie milowe” stanowią integralną część trybu Career, gdyż to właśnie dzięki nim, oraz zwykłym rajdowym konkurencjom, pniecie się na szczyt Czarnej Listy. Nie ma drogi okrężnej – jeśli chcecie być najlepsi, musicie być Najbardziej Poszukiwani. Oczywiście, za włożony w zwycięstwo trud są odpowiednie nagrody, zatem wygrane wyścigi owocują nowymi, lepszymi brykami, unikatowymi częściami do tuningu, lepszą pozycją w rankingach, odblokowywaniem kolejnych dzielnic Rockport City, większą kasą itp. Przy okazji godnym opisania pomysłem EA jest możliwość dokonania wyboru, w jaki sposób chcemy dotrzeć do interesujących nas konkurencji. Decydujemy więc, czy chcemy bujać się po mieście i do każdego wyścigu przybywać samodzielnie, czy po prostu w menu kariery – tuż obok Czarnej Listy – wybrać ikonkę odpowiedniego wyścigu i od razu stanąć na starcie w danej konkurencji. Wniosek jest prosty – nie wszystkim podeszła swoboda jazdy w Undergroundzie 2, i dlatego producenci postanowili wprowadzić opisane udogodnienie. Z drugiej strony, może to i lepiej – jazda z jednego końca miasta na drugi, by wziąć udział w jednym Sprincie, mogła być niekiedy powodem
niemałej frustracji. Na zakończenie tematu dodam tylko, że Rockport – na szczęście – nie jest już tak nowoczesną metropolią, jak Bay View w Undegroundzie 2, co w żadnym wypadku nie znaczy, iż mniej rozbudowaną. „Na szczęście” będzie jednak dla tych, którzy wolą środowiska w stylu tych z NFS High Stakes czy NFS Hot Pursuit 2, w których tereny zabudowane są ilościowo proporcjonalne do krajobrazów przyrodniczych. W praktyce wypada to świetnie, gdyż nie zasuwa się już, a przynajmniej nie tak często, po pięciopasmowych autostradach, a zamiennie – to po rozmaitych wzniesieniach, to po węższych ulicach, które skąpane w świetle zachodzącego słońca wyglądają po prostu oszałamiająco!


Otoczka


Z powyższych słów, a także z zamieszczonych w galerii zdjęć, nietrudno wywnioskować, że mania śmigania wypaśnie stuningowanymi brykami, którą na dobre rozkręciły Undergroundy, w Most Wanted odchodzi na dalszy plan. Jedni, oczywiście, uznają to za pomysł znakomity, inni za beznadziejny. Po najnowszej odsłonie serii widać jednak, że albo tych pierwszych była większość, albo po prostu EA nie miało już nic ciekawego do zaoferowania w tej kwestii. Tak więc jeżdżący po Rockport City w poszukiwaniu sklepów zajmujących się sprzedażą akcesoriów tuningowych, mogą być nieco rozczarowani. W całym mieście bowiem takich miejsc będzie stosunkowo niewiele. Mało tego, nawet gdy już trafi się do takiego sklepu, oferta tam przedstawiona może nie będzie najuboższa, ale nie będzie też większa od tej z Undergrounda 2.

Myślę, że średniej jakości opcje tuningu można przeboleć – ważne żeby zabawa była przednia, a czy z upgrade’owaną furą, czy nie, to już mało istotne. I dla tych, którzy tak uważają,
mam miłą niespodziankę – co powiecie na możliwość przejechania pod przyczepą przypadkowego TIR-a, niczym w filmie Szybcy i Wściekli? Tak, tak – to w Most Wanted chleb powszedni. Zresztą, identycznie jak ogromne pale, które wiezione na wielkiej naczepie, w efekcie stuknięcia w nią naszą bryką, staczają się na ulicę i totalnie rozwalają wozy jadące za nami! Ale my tu ciągle o zaletach pościgów i ogólnego łamania prawa, a kwestia kar czekających na gracza po złapaniu przez policję kwitnie. No więc jeśli już dopadną nas stróże prawa, mamy jeszcze szansę jakoś się wykupić. Są na to dwa sposoby – pierwszy, wybulenie z własnej kieszeni za wszystko, co zniszczyliśmy w trakcie pościgu: wszelkie stłuczki, rozwalone przestanki, skoszone drzewa, rozbite wystawy, itp. Druga możliwość to posiadanie powerup’ów, które chronią nasz portfel i niejednokrotnie załatwiają sprawę.

Oczywiście, to że mamy kupę szmalu nie znaczy, iż będziemy mogli wykupywać się z grzechów w nieskończoność. Także, jeśli policja np. zdybie nas kilkukrotnie w tym samym wozie, wtedy zwyczajnie go skonfiskuje! Ale żeby się od tego uchronić, najlepiej jest zaoszczędzić nieco na wspomnianym wcześniej tuningu i zakupić nową brykę. A mając takowych kilka, wystarczy umieścić je w garażu i co rusz wybierać inną gablotę. Dość szybko przekonacie się, że policja zgubi Wasz ślad. Wszak nowa rejestracja, karoseria a przede wszystkim nowy model auta, zrobią swoje.

O tym, co w oko i ucho wpada


Czemu zaprzeczyć nie można, grafika w Most Wanted jest o wiele ładniejsza niż w ostatnich odsłonach serii. Ponadto ogólna kolorystyka tras i całego miasta, utrzymana raczej w żółto jesiennych tonacjach, zdaje się być o wiele bardziej naturalna. Z tego też względu przyjemność z jazdy jest, nazwijmy ją, „wolna”. Bo raczej nic bardziej nie rajcuje prawdziwego faceta, jak jazda wspaniałym wózkiem przez nadmorskie tereny, i do tego o zachodzie słońca, a także – ewentualnie – w trakcie mżawki. Gdy na masce refleksy świetlne tańczą w sobie tylko znanym rytmie… Ale to nie wszystko. Grze specyficznego uroku nadaje bump mapping, dzięki któremu wschodzące – tudzież zachodzące – słońce potrafi naprawdę oślepić. Zresztą, oprawy wizualnej nie da się w stu procentach opisać słowami (efekt NOS-u powala!). Nie pomogą nawet zdjęcia – grafę i prędkość trzeba po prostu „poczuć”, siedząc za kierownicą np. luksusowego Mitsubishi Eclipse, Forda Mustanga GT, Porsche Caymana S, Aston Martina DB9, Lamborghini Gallardo oraz wielu innych.


Jeśli natomiast chodzi o muzykę, autorzy gry postanowili wrzucić kawałki dość ciężkie. Nie ma już tak dużo rapu czy techno, jak we wcześniejszych produkcjach. W sumie, to nawet dobrze, bo jadąc z prędkością ponad 230km/h raczej nie na miejscu jest rymowanie – o wiele ciekawsze, a przynajmniej nadające zabawie większej dynamiki, wydaje się właśnie napierdzielanie w gitary. Jednak jest pewne „ale” – muza nie zmienia się wraz z rozwojem kariery, toteż nawet na jej początku graczowi dane jest słuchać dość ostrych utworów. Te natomiast, gdy auta jeszcze nie kopią ilością koni mechanicznych pod maską, mogą być zwyczajnie uciążliwe – takie szarpanie po strunach, podczas gdy samochód wlecze się po jezdni. Z kolei całkowicie inna bajka to muzyka, która przygrywa w trakcie pościgów. Pamiętacie może kawałki ze Speed’a z Keanu Reevesem? Jeśli tak, to wiecie co mam na myśli. Typowo filmowy rozmach, muza zapierająca dech w piersiach – groźna, dynamiczna i trzymająca w napięciu! Po prostu super!

Czas uciekać...

...oczywiście, aby dalej grać w nowego NFS’a. To chyba największy z możliwych komplementów dla gry. Zresztą, co tu dużo gadać – Most Wanted należy do tego rodzaju gier, przy których mówisz sobie „jeszcze jeden, ostatni raz – dosłownie – i uciekam się uczyć”. Bzdura. Nie mając wspomnianych na początku recenzji przynajmniej 6 wolnych godzin, lepiej nie zasiadać do gry. Gorąco polecam tę produkcję wszystkim maniakom prędkości i zapraszam na zdjęcia w ZDJĘCIA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum o tematyce gier komputerowych Strona Główna -> Ze świata gier Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin